niedziela, 4 stycznia 2015

Pierwsze denko

Początek nowego roku to tradycyjnie czas planowania i dobrych postanowień, które czasem nawet udaje się wprowadzić w życie:) W dziedzinie kosmetyków zdecydowanie jednym z lepszych postanowień, jakie można podjąć, jest zużywanie na bieżąco produktów i kupowanie nowych dopiero wtedy, gdy w tych starych naszym oczom ukaże się denko. Ja ujrzałam je ostatnio w czterech produktach, o których dzisiaj słów kilka:)


1. Argan Face Oil, Bielenda (wersja z kompleksem regulującym wydzielanie sebum).

Świetny produkt do twarzy na noc. Na początku obawiałam się troszkę zapchania cery, ale nic takiego się nie przydarzyło. Olejek jest bardzo wydajny - na całą twarz wystarczą 2-3 krople i nie pozostawia tłustej warstwy. Ma całkiem niezły skład, a jego plusem jest też świeży, delikatny zapach. Nie próbowałam go stosować na włosy (choć podejrzewam, że też mógłby się sprawdzić), ale na pewno nie warto go zmywać z dłoni po aplikacji, bo skórkom i paznokciom również nie zaszkodzi:) Kosztuje kilkanaście złotych za 15 ml. Daję mu tylko małego minusa za pipetę, która "nie trzyma kropelek" i jeśli się nie pospieszymy z aplikacją, łatwo uronić nieco produktu. Poza tym, bez zastrzeżeń:)

2. Delikatny krem pielęgnacyjny, Bebe.

Zakupiona w Niemczech miniaturka kremu, który bardzo przypomina rodzimy Bambino czy Nivea:) Mimo malutkiej pojemności bardzo wydajny. W moim przypadku miał trzy główne zastosowania - na podrażnioną po goleniu skórę, spierzchnięte usta i sporadycznie na noc na twarz, kiedy czułam, że moja cera potrzebuje silnego natłuszczenia i odżywienia (mam to szczęście, że takie ciężkie produkty zazwyczaj nie robią mojej twarzy krzywdy, ale przy wrażliwszych cerach uważałabym z tym ostatnim zastosowaniem). Przy najbliższej okazji prawdopodobnie znów się w niego zaopatrzę.

3. Kuracja Moroccanoil (wersja Light).

Kolejna miniaturka - próbka olejku z targów kosmetycznych BeautyVISION w Poznaniu. Bardzo oszczędzana i używana tylko od święta. Powód? Jest to chyba najlepszy olejek do włosów, jaki  miałam okazję do tego pory używać. Niewielka ilość - ok. 3-4 krople wystarczały, żeby pokryć moje (sięgające do łopatek) włosy mniej więcej od połowy długości po końcówki. Stosowałam go na mokro i w efekcie uzyskiwałam mięciutkie, sypkie, nieobciążone, łatwo rozczesujące się włosy. Niestety, zaporowa cena pełnowymiarowego produktu (wg wizaz.pl 172zł za 100ml) póki co skutecznie powstrzymuje mnie od zakupu. Ale kto wie? Może się kiedyś skuszę:)


4. Krem do stóp Good Foot, Delia Cosmetics.

Baardzo wydajny krem, który wystarczył mi chyba na kilkanaście miesięcy używania wymiennie z innymi produktami. Krem ma treściwą konsystencję i bogaty skład, a przy tym dobrze się rozsmarowuje i wchłania, pozostawiając miękką skórę na stopach. Skuteczny zwłaszcza w połączeniu ze skarpetkami na noc:)

Jak widać, wszystkie cztery produkty w moim przypadku świetnie się sprawdziły. W Nowym Roku życzę Wam równie udanych kosmetycznych wyborów:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz