czwartek, 26 marca 2015

Nowe produkty - pielęgnacja twarzy

Tym razem chcę się podzielić produktami, które kilka tygodni temu włączyłam do pielęgnacji twarzy i już mogę co nieco na ich temat powiedzieć.

Jak wspominałam w poście o oczyszczaniu twarzy, kiedy skończyło mi się mydło marsylskie, postanowiłam skorzystać z oferty Mydlarni Tuli. Jako że wcześniej nie miałam okazji używać mydeł z tego sklepu, zdecydowałam się na zestaw 5 małych mydełek (30-40 g, są ok. 2 razy mniejsze od produktów pełnowymiarowych), aby przetestować, jakie mają działanie i czy się sprawdzą w moim przypadku:) Uważam, że to świetna opcja zwłaszcza dla osób, które wcześniej nie miały styczności z naturalnymi mydłami - za cenę ok. 35 zł (razem z kosztami przesyłki) można wypróbować 5 różnych, samodzielnie wybranych produktów o stosunkowo niewielkiej gramaturze, więc jeśli któreś z nich się nie sprawdzi, to nie trzeba się miesiącami męczyć, tak, jak mogłoby być w przypadku pełnowymiarowej kostki.


Jak widać na zdjęciu, wybrałam mydła:
-z glinką różową
-mleczne
-dla alergików
-owsianka
-z glinką multani mitti.

Jako dodatek do zamówienia otrzymałam też miniwersję balsamu do ciała w kostce w kształcie uroczego nosorożca:) Bardzo miły drobiazg:)

Ogromnym plusem Mydlarni Tuli jest fakt, że ich mydła są na stronie internetowej dokładnie opisane - można się wcześniej zapoznać ze szczegółowym opisem, wskazaniami i składem. Podane składniki są też pożyteczną ciekawostką dla osób, które same próbują "kręcić" własne kosmetyki.

Przechodząc do opinii na temat samych mydeł, testowanie rozpoczęłam od mydła mlecznego, które okazało się całkiem przyjemne w używaniu, zwłaszcza ze względu na delikatność i piękny zapach. Jego małym minusem jest jednak wydajność - przy codziennym stosowaniu wystarczyło na dosyć krótko - trzeba było bardzo uważać na sposób umieszczania go w mydelniczce, bo pozostawione w kałuży wody bardzo łatwo rozmiękało. Domyślam się, że ma na to wpływ specyficzny skład akurat tego mydła oraz oczywiście jego niska gramatura - dlatego przyznaję tylko małego minusa:)

Następne w kolejce było mydło owsianka, którego obecnie używam. Muszę przyznać, że zrobiło na mnie lepsze wrażenie niż wersja mleczna - nie jest aż tak miękkie, a dodatek płatków owsianych sprawia, że przy codziennym oczyszczaniu można sobie jednocześnie zafundować delikatny peeling. Mydło dobrze się pieni i pozostawia skórę leciutko ściągniętą, ale nie wysuszoną.

Pozostałe mydełka czekają na swoją kolej, więc nie mogę się na ich temat wypowiedzieć, ale ogólnie Mydlarnię Tuli bardzo polecam i na pewno jeszcze powrócę do ich oferty - chętnie wypróbuję mydło węglowe, które niestety nie było dostępne, gdy składałam zamówienie.

Drugą nowością w mojej pielęgnacji jest olejek Evree Essential Oils.


Produkt zastąpił Olejek arganowy z Bielendy, który opisywałam w pierwszym denku. Używam go stosunkowo krótko, jednak mogę się już podzielić pierwszymi wrażeniami. Spośród trzech możliwych wersji wybrałam właśnie tę, bo miała najkrótszy skład, ponadto o wersji Magic Rose słyszałam, że może lekko wysuszać, a Gold Argan (na bazie oleju arganowego) wydawał mi się zbyt ciężki i obawiałam się zapchania porów. Jak informuje producent na stronie, składniki aktywne Essential Oils to:

OLEJKI ROŚLINNE: jojoba, avocado, z pestek winogron, migdałowy, ryżowy, słonecznikowy, z nasion wiesiołka
OLEJKI ETERYCZNE: geraniowy, rozmarynowy, nagietkowy, lawendowy, eukaliptusowy, pomarańczowy, grejpfrutowy, melisowy 

Olejek Evree Essential Oils ma dosyć intensywny, ale przyjemny cytrusowy zapach i wygodne opakowanie z długą pipetą, dzięki czemu produkt nie ma tendencji do samoczynnego "skapywania", tak jak to było w przypadku Bielendy. Dosyć szybko się wchłania, ale nie do pełnego matu - pozostawia na skórze delikatny, tłustawy film, co może niektórym przeszkadzać. Nie zapycha porów i jest bardzo wydajny - na pokrycie twarzy i szyi wystarczą dosłownie 2-3 krople. Co do efektów długofalowych, na razie nie jestem w stanie nic pewnego powiedzieć - zbyt krótko go stosuję, ale po dłuższym czasie na pewno pojawi się jakaś aktualizacja mojej opinii.

Na dziś to tyle, miłego dnia:)


 

2 komentarze:

  1. Moja droga, wybacz, ale to TRICERATOPS! A nie jakiś tam nosorożec! :)
    Mydła na stronie Mydlarni Tuli wyglądają bardzo zachęcająco!
    Ja lubię owsiankowe mydło z Białego Jelenia, i ogólnie lubię Białego Jelenia - używam ich szamponu, żelu pod prysznic i żelu do higieny intymnej; może przyjrzałabyś się kiedyś ich składom? Bo ja się średnio znam, nie pamiętam nigdy, co jest ok, a co nie jest.. Ola

    OdpowiedzUsuń
  2. Mea culpa, biję się w pierś. Nie przyjrzałam się zwierzęciu wystarczająco dokładnie:P

    Co do składów Białego Jelenia to pamiętam, że jak kiedyś się przyglądałam ich hipoalergicznym produktom, to coś mi się w zawartości nie podobało, ale może coś zmienili od tego czasu... Przyjrzę się przy najbliższej okazji;) A mydła z Tuli już prawie mi się skończyły, ale na pewno jeszcze do nich wrócę. Nie są rewelacyjne pod względem wydajności, ale jeśli chodzi o działanie, delikatność i składy to serdecznie polecam:)

    OdpowiedzUsuń